Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Rykoszet

Autor:Pumpkin Zucchini
Tłumacz:Grisznak
Serie:One Piece
Gatunki:Komedia, Romans
Uwagi:Yuri/Shoujo-Ai
Dodany:2013-05-18 14:55:34
Aktualizowany:2013-05-18 14:55:34


Tłumaczenie fanfika "Backfired" autorstwa Pumpkin Zucchini, opublikowane za wiedzą i zgodą autorki.


Sanji nie bardzo wierzył, że „Miłosne Perfumy” będą działać, tak jak zachwalał je handlarz, od którego je kupił.

- Mówię ci, wystarczy tylko trochę, a kobiety będą padać do twoich stóp. Tak, kobiety! Nie ma żadnych skutków ubocznych, to działa tylko na kobiety.

- Taaaa… - wątpliwość w głosie Sanjiego była aż nadto słyszalna.

- Poważnie! Sam w to nie wierzyłem, ale sprawdziłem i… cudo, normalnie!

- Taaa…

- Och, kup i sam się przekonaj!

Sanji zmrużył oczy, najwyraźniej nadal nie do końca przekonany. Niemniej, kupił niedużą buteleczkę perfum. Szkoda byłoby chociaż nie spróbować. Schował ją do torby i ruszył przed siebie ulicą, by zaledwie po kilku krokach natknąć się na Robin, która także robiła zakupy.

- Robin? A gdzie Nami? Myślałem, że jest z tobą. - spytał.

- Wróciła już na statek. Wciąż boli ją głowa po tym, jak rano Usopp i Luffy wysadzili w powietrze beczkę proszku do pieczenia.

- Powinienem był się spodziewać, że ci dwaj coś takiego zrobią. Pozwól, że poniosę to za ciebie, moja droga - Sanji szarmancko wziął torbę Robin i oboje udali się na nabrzeże, gdzie zacumowana była Sunny.

Po udaniu się do swojej kabiny, Sanji zostawił zakupy i poszedł przygotować posiłek. Smażył właśnie rybę, gdy nagle przypomniał sobie o zakupionych perfumach. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Pospiesznie dokończył pracę w kuchni i pognał do kabiny. Rzucił się w kierunku torby i zanurzył w niej ręce. Ale w torbie…

- Co to… o kurde! - oczy Sanjiego przybrały rozmiary spodeczków do herbaty. Musiał pomylić torby i swoją oddać Robin. Co znaczyło, że…

Starając się zachować pozory, że nic się nie stało, Sanji podawał wszystkim kolację. Utrzymując głodnego Luffyego z dala od reszty jedzenia, drugim okiem zerkał ukradkowo w kierunku Robin. Ta zaś siedziała i rozmawiała z Nami.

- Muszę coś wymyślić - zastanawiał się, nalewając zupę Usoppowi. Nie miał pojęcia, czy Robin się zorientowała, czy nie. Na butelce nie było w końcu żadnego opisu działania, wyglądała jak zwykły flakonik perfum. Raz jeszcze musiał odeprzeć desperacki atak Luffyego. Co ten facet mówił? Że mija trochę czasu, zanim zaczną działać?

Załoga zjadła kolację i nie wydarzyło się nadal nic nadzwyczajnego. Sanji nerwowo biegał do kuchni i z powrotem, nie spuszczając oka z Robin. Może powinien jej powiedzieć? Tak. Nie. Może tak. Lepiej nie. Ale jednak… zaraz! „Co ona robi?” - pomyślał, patrząc na Nami z zaskoczeniem. Nie był w tym odosobniony. Cała załoga Thousand Sunny zamilkła ze zdumienia, kiedy nagle Nami objęła zaskoczoną Robin, przyciągnęła ją do siebie i złożyła na jej ustach długi, namiętny pocałunek. Widok był tak niesamowity, że nikt nawet nie zauważył, jak Brook spadł z wrażenia z krzesła, zaś z jego nosa popłynęła fontanna krwi (co wszak nie było normalne, zważywszy na fakt, że Brook nie miał krwi).

- Dlaczego Nami napastuje Robin? - ciszę przerwał Luffy, jakby do końca nie rozumiał, co się dzieje.

- Nie wiem, nie obchodzi mnie to - odparł Zoro, kontynuując posiłek, jakby nic się nie stało.

- Oż to… - Sanji przełknął ślinę, przyciskając dłoń do nosa i starając się powstrzymać gwałtownie rosnące w nim ciśnienie krwi.

- Uuuaaa!!! - Franky był najwyraźniej zadowolony, wpatrując się w dziewczyny z dużym zainteresowaniem. Usopp niemal zemdlał i tylko bełkotał niezbyt zrozumiale coś o nadchodzącym końcu świata.

- Nawiga… - Robin ledwie miała czas na zaczerpnięcie powietrza. Próbowała coś powiedzieć, ale Nami zamknęła jej usta drugim pocałunkiem.

- Czy one były… zawsze… ? - spytał Chopper, chowając się za Zoro.

- Nie wiem, nie obchodzi mnie to - powtórzył szermierz, po czym podniósł wzrok - Hej, kuchazbolu, można dokładkę?

Sanji zignorował jego prośbę, nie mogąc oderwać wzroku od jego Nami, która molestowała jego Robin. Ta druga była chyba zbyt zszokowana i zaskoczona, bo nie próbowała pozbyć się nawigatorki przy użyciu mocy Diabelskich Owoców.

- Nami jest zbyt brutalna - zauważył Luffy między kęsami.

- Luffy, ty chyba nie rozumiesz… - zauważył Chopper.

- Za to ja rozumiem świetnie… - Franky uśmiechał głupkowato.

Nami w końcu przerwała, wstając i patrząc na wszystkich wokół.

- Moglibyście przestać się tak gapić - powiedziała, po czym złapała wciąż skołowaną Robin za rękę - Chodź, przyda nam się trochę prywatności - po tych słowach poprowadziła ją ku swojej kajucie. Robin, wyraźnie skonfudowana, nie odpowiedziała nic, idąc jednak za nią.

- Johoho! - Brook powiódł za nimi wzrokiem, po czym znowu zaległ na podłodze.

Sanji opadł na krzesło, starając się nie wyobrażać, co się będzie działo w kajucie Nami, słusznie obawiając się osłabienia wynikłego z nagłej utraty dużych ilości krwi. Jednego był natomiast pewien - musi kupić więcej tych per fumów. Następnym razem spryska się nimi sam. Bardzo dokładnie.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.